Władze zdecydowały, że skoro turyści płacili bez oporów po 15$ za wejście, to bez problemu wyłożą więcej i dołożyli opłaty za konserwację parku (?) wejście na wyspe (?) za rangera i zrobiło się 21$.
Do tego nigdy nie dają gwarancji, że zobaczy się warany. Transport łodzią do Komodo National Park załatwiamy przez hotel. Dla pewności po wyspie najlepiej poruszać się z długim kijem :) Warany mają kryjówki w wysokiej trawie albo atakują w pobliżu rzeki, gdzie bawoły przychodzą do wodopoju. Wystarczy ugryzienie, żeby zabójczy mix bakterii ze szczęki dostał się do organizmu i zaczął go powoli zabijać. 3 tygodnie są w stanie powalić dużego bawołu. Warany kończą sprawę, zjadając padlinę, albo pożerając ofiarę żywcem.
W 1997 roku zdarzył się wypadek, kiedy jeden ze zwiedzających zasłabł i stracił przytomność. W dużej grupie nikt nie zauważył jego zniknięcia. Warany nie przepuściły takiego bonusa. Poza tym nie atakują ruszających się :) ludzi. Populacja liczy 700 osobników, a przeciętna długość życia to 50 lat.
Najczęściej można spotkać je też przy posterunku strażników. Zwabione zapachami wylegują się w pobliżu kuchni. Strażnicy pokazują klatkę ze zdobyczą - viperem, które łapią dla pozyskania jadu na serum. Węży jest tu całkiem dużo, ale spotkanie z cobrą nie zdarza się wcale często. Do tego możemy być z siebie dumni, bo sami wypatrujemy ją w zaroślach. Słońce pali z całych sił i widok ze wzgórza okupujemy utratą sporej ilości płynów ustrojowych :) Jest tego wart.
|
 Smok
|