BLOGTROTTER - Welcam aboard.

    Z Bali wracamy do Kuala Lumpur i od razu kierujemy się do dzielnicy chińskiej, gdzie jest najwięcej tanich hoteli. Przy wejściu tabliczka "No durian allowed". Owoc ma bardzo intensywny i mało przyjemny zapach. Jedno stoisko wystarczy, żeby wiadomo było na drugim końcu ulicy :) W smaku przypomina mango, ale jest od niego bardziej mięsisty.

    Niedaleko Petronasu mieści sie największe centrum handlowe Time Square, jednak na prawdziwe zakupy warto wybrać się na Jalan Petaling w dzielnicy chińskiej. Przy dobrej technice można ztargować nawet do 70% ceny wyjściowej :)

    Wieczorem mamy okazję zobaczyć jak świętuje się tajski nowy rok - Songkhran. Największe obchody odbywają się w tym czasie w Chiang Mai na północy Tajlandii, a w Malezji tradycja skupia się głównie na tańcach w strugach lejącej się wody. Przygotowania do powrotu do Indii zaczynamy rano 11 kwietnia od złożenia kwitów na wizę. Odbiór za 3 dni. Szok, bo na stronie ambasady Indii w Warszawie wisi informacja, ze właśnie 11 kwietnia zmieniają się przepisy i turystyczna kosztuje teraz 60$! Koniec wizy bezpłatnej! Urzędnicy w Kuala Lumpur na szczęście nie mają o niczym pojęcia i odbieramy je na starych zasadach.

    Kolejny krok, to potwierdzenie biletów w Lufthansie. Okazuje się, że nasze bilety otwarte z dwoma możiwościami przebukowania w tym jednym darmowym, zmieniły się nagle na bilety restrykcyjne. Brak słów! Kuriozum! Po długich 5 dniowych negocjacjach i ostrych naciskach, w końcu znajdują miejsca za dopłatą 350 pln/os. Jesteśmy jednak już tak zniesmaczeni usługami Lufthansy, że siadamy nad planem nowej trasy. Bilety przepadają, trudno. Znajdujemy tanie połączenie i następnego dnia lecimy z Kuala Lumpur na Phuket :)


Petronas

Prosiak w podróży

Maciek

Lot

Denpasar

Kuala Lumpur

Kolejka naziemna

Przed Petronasem

Petronas z daleka

W środku Petronasu

Na lodach

Okolica

Jalan Petaling w dzień

Jalan Petaling

Songkhran

Dzielnica chińska

Hotel

Beaware

No durian